W dzisiejszym świecie znaczenie różnego rodzaju urządzeń z kategorii „smart home” rośnie z dnia na dzień. Nic w tym dziwnego, wszakże dzięki tym, nie raz bardzo prostym sprzętom możemy zdalnie sterować domowym oświetleniem, ogrzewaniem czy wentylacją. Poza tym dzięki wszelkiego rodzaju czujnikom odczyt temperatury, wilgotności i natężenia światła stał się znacznie prostszy. Dane zbierane przez system mogą być wykorzystywane do inteligentnego zarządzania elementami wykonawczymi takimi jak przekaźniki. Innymi słowy, dzisiejsza technologia pozwala nam niewielkim kosztem budować naprawdę złożone struktury, które nazwać możemy inteligentnym domem.
Jednymi z najprostszych sprzętów, które pozwalają nam wejść w świat smart urządzeń, są niezwykle popularne inteligentne gniazdka. Dzięki nim możemy w prosty sposób sterować innymi urządzeniami, uruchamiając je z poziomu aplikacji. Osobiści nie mam zbyt dużego doświadczenia w użytkowaniu tego typu gniazdek, ponieważ obwody pozwalające zarządzać innymi sprzętami budowałem zazwyczaj samodzielnie. Jednak w ostatnim czasie otrzymałem pewne inteligentne gniazdko, które cały czas testuję. Wiedziony zawodową ciekawością sprawdziłem, co kryje jego wnętrze i wówczas wpadłem na pomysł artykułu, który właśnie czytacie.
Założenie było dość proste, sprawdzić i opisać jak zbudowane są smart gniazdka. Wybierając testowe egzemplarze, kierowałem się przede wszystkim popularnością. Wytypowałem trzy urządzenia, różniące się między sobą ceną, tak aby sprawdzić, czy ta ma większy wpływ na ich jakość. W materiale tym opowiem wam nieco o samej idei tego typu sprzętów, a następnie przeanalizujemy sobie ich budowę. Poza tym poruszę temat pewnej ciemnej strony inteligentnych gniazdek.
Oczywiście nie jest to w żaden sposób reklama, któregoś z tych urządzeń. Kupiłem je osobiście, właśnie z myślą o tym artykule. Postaram się też być jak najbardziej obiektywny, ale podkreślam, są to tylko moje wnioski, które bazuje na własnej wiedzy.
Dzisiejsi bohaterowie
Tak jak wspomniałem bohaterów, których poddam dzisiaj głębszej analizie, będzie trzech. Przeszukując najpopularniejsze oferty na jednym z Polskich serwisów aukcyjnych, wybrałem gniazdka Blow, Gosund oraz Sonoff, które uznałem za kolejno najtańsze, średniopółkowe oraz najdroższe urządzenia. W ramach technicznego uzupełnienia możecie zobaczyć tabelkę poniżej, w której umieściłem kilka suchych faktów, pochodzących ze stron producentów i opisów aukcji.
Wszystkie gniazdka są do siebie podobne, ale nie identyczne. Różnią się miedzy sobą szczegółami, wcześniej wspomnianą ceną, wydajnością, wsparciem dla aplikacji czy też dodatkowymi funkcjonalnościami. Co warto wspomnieć to fakt, że wzrost ceny nie oznacza wcale większym możliwości urządzenia jako takiego. Największą mocą charakteryzuje się Sonoff, choć gniazdko Blow dostarczyć może identyczna wartość prądu, ale właśnie takimi wartościami opisane zostały te sprzęty na tabliczkach znamionowych. Ograniczaną wydajnością dysponuje tylko średniopółkowy Gosung, który dostarczyć może prąd rzędu 10A. Jeśli chodzi o wsparcie dla aplikacji sterujących, to sytuacja jest tutaj bardzo podobna, znacznie ciekawszym elementem jest dodatkowa funkcjonalność. Wszystkie gniazdka wspierają zdalne włączanie i wyłącznie podpiętego urządzenia zgodnie z harmonogramem, ale tylko najdroższy egzemplarz pozbawiony jest funkcji pomiaru zużywanej energii, co nie ukrywam, nieco mnie zaskoczyło.
Wspomnieć warto też o samej jakości inteligentnych gniazdek, która jest niemal identyczna w każdym przypadku. Sprzęty wykonano z plastiku, do którego na pierwszy rzut nie można się przyczepić. Każde urządzenie wygląda na całkiem solidne, choć warto wspomnieć, że średniopółkowy Gosund według danych z instrukcji charakteryzuje się klasą palności V0. Co oznacza, że zastosowany materiał nie pali się dłużej niż 10s w teście podtrzymywania spalania, nie tli się oraz nie kapie.
Teoria inteligentnego gniazdka
Jednak zanim przejdziemy do omówienia każdego z dzisiejszych bohaterów, chciałbym opowiedzieć wam nieco o samej teorii budowy inteligentnego gniazdka. Dzięki niej znacznie lepiej zrozumiecie jego działanie, a także poszczególne aspekty każdego z testowanych urządzeń.
Smart gniazdko w swojej teorii nie jest wcale skomplikowanym urządzeniem. Mamy tutaj obwód prądu przemiennego, który zasila samo urządzenie, jak i sprzęt do niego podłączony. O tym, czy ten fikcyjny sprzęt w postaci dla przykładu lampki nocnej zostanie uruchomiony, decyduje układ sterujący, w postaci mniej lub bardziej znanego mikrokontrolera. Dzięki bezprzewodowemu połączeniu z naszą domową siecią internetową, chip ten może w momencie kliknięcia na ekranie telefonu przycisku „włącz” uruchomić cewkę przekaźnika. To właśnie dzięki niemu podłączone do gniazdka sprzęty mogą być zdalnie włączane lub wyłączane. Poza tym układ sterujący reaguje na zazwyczaj pojedynczy przycisk funkcyjny umieszczany w inteligentnych gniazdkach oraz steruje świeceniem sygnalizacyjnych diod LED.
We wielu modelach gniazdek znaleźć możemy coś takiego jak obwód pomiaru prądu/mocy. Jest to nic innego jak prosty układ oparty zazwyczaj na pojedynczym chipie, którego zadaniem jest odczytać wartość napięcia sieciowego oraz płynącego prądu. Dane te przekazywane są do mikrokontrolera sterującego, dzięki czemu użytkownik na ekranie swojego telefony może zobaczyć wartości prądu i moc pobieraną przez połączony sprzęt.
Każde gniazdko musi mieć też swój własny moduł zasilania. Jego obwody z reguły potrzebują znacznie niższego napięcia niż sieciowe 230V. Jeśli zasialibyśmy mikrokontroler właśnie takim napięciem, to jego rdzeń mógłby bardzo szybko zmienić stan skupienia ze stałego w gaz z ewentualnymi pozostałościami węgla. Właśnie dlatego projektanci budują proste beztransformatorowe układy zasilania, będące pewną wariacją przetwornic napięcia.
Tak prezentuje się właśnie prosta idea budowy inteligentnego gniazdka, którą można oczywiście modyfikować. Obwód pomiaru prądu i napięcia jest elementem opcjonalnym, o czym jeszcze później wspomnę. Poza tym tego typu konstrukcje można też rozbudowywać, polepszając ich stabilność czy bezpieczeństwo.
Blow WIFI Smart Socket
Na pierwszy ogień weźmy najtańsze gniazdko, czyli Blow WIFI Smart Socket. Dostanie się do jego wnętrza, nie jest czymś trudnym. Wystarczy kilkukrotnie podważyć plastik w widocznym miejscu łączenia. Po tym zabiegu możliwe będzie wyjęcie górnej części, przy czym warto zwrócić uwagę na przewód łączący uziemienie między wtyczką a gniazdem, który należy odkręcić. We wnętrzu umieszczona jest pojedyncza płytka PCB, połączona z korpusem niewielką śrubką. Po jej odkręceniu możliwe jest wyjęcie całości dostępnej elektroniki.
Gniazdko robi dość dobre wrażenie, choć przyczepić można się do dość wątłego przewodu łączącego uziemienia oraz grubości laminatu, która wynosi zaledwie 0,8mm. Poza tym wspomnieć warto, że w dwóch miejscach, gdzie miniaturowe elementy SMD są dość blisko pól, na których występuje napięcie sieciowe, w płytce wycięto otwory, poprawiające bezpieczeństwo całej konstrukcji.
Sekcja zasilania gniazdka Blow oparta została na niewielkim układzie BP2525, wraz z kilkoma towarzyszącymi mu elementami pasywnymi. Chip ten jest nieizolowaną konstrukcją step-down, której do działania wystarczy wyprostowane i przefiltrowane przez kondensator napięcie sieciowe. Na wyjściu obwodu generowane jest stałe napięcie 5V, natomiast wydajność takiego układu zasilającego wynosi 150mA. Poza tym, jak deklaruje producent, układ wspiera ochronę przed przeciążeniem oraz przegrzaniem.
Po przeciwnej stronie płytki PCB umieszczony został obwód oparty na chipie BL0937, pozwalający dokonać pomiaru płynącego przez 1mΩ rezystor mocy prądu oraz występującego w obwodzie sieciowym napięcia. Poza tym konstrukcja ta dostarcza też wyznaczoną na podstawie tych parametrów informację o pobieranej mocy. BL0973 to całkiem ciekawy układ, w którego wnętrzu znalazł się nawet niewielki procesor sygnałowy, wyznaczający mierzone wartości i przesyłające je dalej w postacie konkretnych częstotliwości do większego mikrokontrolera.
Przekaźnikiem zastosowanym w inteligentnym gniazdku Blow jest M3FF3.0-1A, do którego niestety nie można znaleźć żadnej dokumentacji. Jedyne informacje to te zapisane na jego obudowie, czyli cewka zasilana napięciem 5V oraz wydajność styków 20A przy 250V AC. Tak więc dobrany został on z pewnym zapasem, biorąc pod uwagę, że według producenta gniazdko może dostarczyć maksymalnie prąd rzędu 16A.
Mózgiem gniazdka jest 32 bitowy mikrokontroler BK7231N pracujący z częstotliwością 26MHz, choć jego maksymalne taktowanie może wynosić nawet 120MHz, z dostępnych w internecie informacji wynika, że stosowany jest on we większości tanich urządzeń smart. Układ wyposażono w 2MB pamięci flash oraz 256KB SRAM, co jest wystarczające dla większości prostych projektów IoT. Chip umieszczony jest na osobnej płytce ze zintegrowaną anteną służąco do komunikacji z siecią WIFI i Bluetooth. Laminat wlutowany jest bezpośrednio na PCB z resztą elektroniki.
Gosund EP2
W porównaniu do najtańszego gniazdka, konstrukcja Gosund EP2 jest znacznie bardziej złożona. Do wnętrza dostać się jest znacznie trudniej i proces ten skończy się raczej uszkodzeniem, jednej z plastikowych części, chyba że tylko mój egzemplarz był złożony w ten sposób. Do wnętrz można dostać się po wyjęciu osłaniającego gniazdo wtyczki plastiku. Wówczas zobaczymy okrągły element utrzymujący metalowe uziemienie. Trzymany jest on przez dwie śrubki, po których odkręceniu ujrzeć można główną elektronikę. Poza tym do wykonanej z tworzywa obudowy, od wewnętrznej strony przyklejona jest poprawiająca aspekty komunikacyjne antena. Warto zwrócić na nią uwagę rozbierając urządzenie.
Podobnie jak w poprzednim gniazdku, całość robi raczej dobre wrażenie. Laminat płytki drukowanej jest tutaj nieco grubszy – 1,6mm, choć moją uwagę zwróciły niektóre elementy umieszczone dość blisko miejsc, na których pojawia się napięcie sieciowe. Mimo tego pod względem projektu, widać, że konstrukcja ta jest nico bardziej przemyślana, ale przyczepić muszę się do uziemienia, które prawdopodobnie w moim egzemplarzu nie było do końca połączone.
Rozkładając gniazdko, zauważyłem, że metalowe elementy uziemiające we wtyczce oraz gnieździe nie były do końca połączone. Widoczne są na nich pozostałości procesu lutowania, w postaci cyny i topnika, ale blaszki nie były ze sobą połączone. Gdy sprzęt był złożony, metalowe elementy stykały się ze sobą, tak więc połączenie było, ale należy pamiętać o tym niedopatrzeniu, powstałym zapewne w czasie produkcji.
Sekcja zasilania znalazła się na samym spodzie konstrukcji, oparto ją na znanym już dobrze układzie BP2525, tym samym, który pojawił się we wcześniej opisywanym gniazdku. Podobnie jak poprzednio generuje on napięcie 5V, które później przekształcane jest do wartości 3,3V przez stabilizator LM1117. Warto jednak wspomnieć, że w tym gniazdku obwód zasilania został nieco bardziej rozbudowana. Wokół głównego chipu nie znajdziemy tylko kilku niezbędnych do działania elementów pasywnych. Kondensatorów filtrujących zasilane jest więcej, pojawił się opcjonalny dławik, a poza tym obwód rozbudowano o dodatkowy, zabezpieczający całość warystor. Biorąc to pod uwagę, można śmiało stwierdzić, że pod względem zasilania Gosund prezentuje się całkiem nieźle.
Przy okazji zasilania wspomnieć warto też o umieszczonym w obwodzie fazowym bezpieczniku, który zadziała, gdy prąd przekroczy 10A. Stąd też wzięła się nominalna wartość natężenia i mniejsza w porównaniu do innych konstrukcji moc. Nie ukrywam, obecność tego elementu niezwykle mnie cieszy, bo jest to zawsze dodatkowy element zabezpieczający, poprawiający bezpieczeństwo urządzenia.
Układ, którego zadaniem jest pomiar wartości płynącego w obwodzie fazowym prądu, występującego tam napięcia oraz wyznaczanie pobieranej przez podłączone urządzenie mocy również wygląda znajomo. Jest to ten sam BL0937 umieszczony w niemal identycznym obwodzie z tymi samymi elementami co w gniazdku Blow. Tutaj jednak chip umieszczony jest na płytce, gdzie po przeciwnej stornie wlutowano główny mikrokontroler. Takie rozwiązanie jest zrozumiałe, wszakże dzięki temu uzyskujemy niewielki uniwersalny moduł obsługujący inteligentne gniazdko. Jednak mimo tego umiejscowienie BL0937 jest według mnie nieco niefortunne. Chip ten ma pośrednio kontakt z obwodem sieciowym, który w mojej wizji doskonałego inteligentnego gniazdka powinien być jak najbardziej odseparowany od pozostałych elementów, ze względów bezpieczeństwa. Poza tym obwody sieciowe, generują zakłócenia mogące wpływać na główny procesor. Tłumaczy to też poniekąd zastosowanie dodatkowej zewnętrznej anteny, a nie umieszczenie jej, jak w poprzednim gniazdku bezpośrednio na fenolowo-papierowym podłożu.
Nad działaniem inteligentnego gniazdka Gosund czuwa mikrokontroler W701. Jest to 32 bitowa konstrukcja, której rdzeń bazuje lub jest kompatybilny z ARM Cotrex M33, ale nie jest to informacja potwierdzona, bo w pochodzącej z dalekiego wschodu dokumentacji opisywany jest on jako KM4. Poza tym chip wspiera komunikację poprzez WIFI oraz Bluetooth, a na jego pokładzie znalazło się 256kB pamięci SRAM oraz 2MB flash. Poza tym płytkę z mikrokontrolerem wyposażono w złącze do podłączenia wspominanej już wcześniej anteny.
Wypadałoby wspomnieć też o przekaźniku, do którego dostęp w tym gniazdku jest niezwykle trudny. Opisano go kodem HF32FV-16 i w tym przypadku dokumentacja jest dość łatwa do znalezienia. Cewka przekaźnika zasilana jest napięciem 5V, natomiast jego styki wytrzymują prąd o wartości maksymalnie 16A, tak więc dobrany jest on z pewnym zapasem względem ograniczenia gniazdka Gosund do 10A. Warto zapamiętać, że styki tego elementu wykonane są z AgSnO2, informacja ta przyda nam się później.
Sonoff S26
Do wnętrza gniazdka Sonoff S26 dostać się jest zdecydowanie najłatwiej. Na jego spodzie umieszczone zostały trzy śrubki, po których odkręceniu można rozłożyć urządzenie na dwie części. Jak widać, projektanci nie skupiali się tutaj na miniaturyzacji. Gniazdko to jako jedyne umieszczone zostało w tego typu obudowie. Dzięki temu laminat z elektronicznymi elementami mógł być umieszczony poniżej wtyku i gniazdka, którego elementy stykowe połączone są z nim przewodowo.
Do jakości tego urządzenia, podobnie jak we wcześniejszych gniazdkach nie mam większych uwag. Pierwsze wrażenie jest jak najbardziej pozytywne, a całość wydaje się solidna.
Zwrócić uwagę chciałbym tylko na sposób wykonania obwodu fazowego. Dolny styk wkładany do gniazdka sieciowego znajduje się niezwykle blisko, styku górnego, gdzie podłączane jest zasilane urządzenie. Całość opiera się na niewielkich plastikowych zapadkach, a na dolnym styku znalazł się niezdarnie naniesiony silikon, którego zadaniem jest najwyraźniej oddzielenie miejsca z napięciem sieciowym od bolca umieszczanej w gniazdku wtyczki. Moje odczucia co do takiego rozwiązania są co najmniej ambiwalentne, bo jestem sobie w stanie wyobrazić sytuację, w której dolny i górny styk zostaną przypadkiem połączone.
Zasilanie tego inteligentnego gniazdka zaprojektowane zostało całkiem poprawnie. Obwód bazuje na identycznym jak we wcześniejszych konstrukcjach układzie BP2525 oraz miniaturowym stabilizatorze generującym napięcie 3,3V. Poza tym projektanci pokusili się o dodanie kilku elementów opcjonalnych jak dodatkowe kondensatory i warystor, brakuje jednak bezpiecznika umieszczonego w obwodzie fazowym.
Głównym procesorem w inteligentnym gniazdku Sonoff jest znany większości majsterkowiczów chip ESP8266. Układ ten znaleźć można na bardzo wielu miniaturowych zestawach deweloperskich. Jego powodzenie wynika przede wszystkim z rozbudowanych możliwości i niskiej ceny. SoC ten wspiera komunikację poprzez WIFI, a poza tym można podłączyć do niego całkiem sporo peryferiów. We wnętrzu układu znalazł się 32 bitowy rdzeń RISC Tensilica L106 pracujący z maksymalną częstotliwością 160MHz, wspierany przez 64kB pamięci SRAM.
Program wykonywany przez mikrokontroler ESP8266 zapisany jest w zewnętrznej pamięci P25Q80H, której pojemność wynosi 1MB. Chip ten umieszczony został po przeciwnej stroni płytki sterującej, co jest całkiem logicznym rozwiązaniem.
Przekaźnikiem zastosowanym w tym inteligentnym gniazdku jest FH17. Przez jego styki popłynąć może prąd maksymalnie 16A, co również jest wartością szczytową całej konstrukcji. Podobnie jak w sprzęcie sygnowanym logiem Gosund styki przekaźnika wykonano z AgSnO2. Poza tym wspomnieć trzeba o napięciu zasilania cewki, które wynosi 5V.
Mroczny sekret inteligentnych gniazdek
Inteligentne gniazdka to całkiem przydatne urządzenie, możemy dzięki nim zdalnie kontrolować inne sprzęty. Poza tym wiele z dostępnych na rynku egzemplarzy wspiera pomiar napięcia, jak i pobieranej przez podłączone urządzenia mocy, dzięki czemu możemy w prosty sposób zmniejszyć swoje rachunki. Jednak mimo oczywistych zalet wspomnieć trzeba o pewnym problemie, który spotykany jest zwłaszcza w tych tańszych smart gniazdkach.
W czasie przygotowywania tego artykułu zapytałem was na moim Instagramie o najczęstszą przyczynę awarii inteligentnych gniazdek. Niewielką przewagą zwyciężyła odpowiedź sugerująca, że jest to przekaźnik i macie rację. Dość często zdarza się, że to właśnie ten element ulega uszkodzeniu, wydaje się, że gniazdko działa, słychać cykanie przekaźnika, jednak podłączony do niego sprzęt jest cały czas zasilany. Innymi słowy, gniazdko, w którymś momencie przestaje odłączać zasilanie, jak gdyby się zawiesiło. Jednak przyczyną tej niekomfortowej sytuacji nie jest logika sterująca, a właśnie przekaźnik, a dokładniej przepływający przez jego styki prąd.
Gdy, gniazdko po prostu zasila innego typu sprzęt przykładowo telewizor nie dzieje się nic szczególnego. Przez jego styki przepływa leniwie mniejszy lub większy prąd, a główny mikrokontroler czuwa, czy aby przypadkiem użytkownik nie zdecydował o wyłączeniu urządzenia. Jednak przyjrzeć się dokładniej należy momentowi, gdy podłączone do naszego smart sprzętu, urządzenie jest uruchamiane. Elektronika użytkowa ma to do siebie, że w momencie startu pobierać potrafi prąd większy, niż ten deklarowany przez producenta, w takim przypadku mówimy o prądzie rozruchowym. Zjawisko to jest czymś całkowicie naturalnym, a jego powodów jest kilka. Choć jako główny czynnik możemy założyć ładujące się kondensatory wchodzące w skład zasilanego urządzenia. Pobierany przez nie prąd w pierwszej chwili po uruchomieniu jest niemal lawinowy, jego wartości mogą sięgać nawet dwu lub trzy krotności deklarowanego natężenia. Zwłaszcza gdy do inteligentnego gniazdka, przez listwę zasilającą podłączonych jest kilka domowych urządzeń.
Same styki przekaźnika również nie są idealne, w momencie załączenia zasilania występują na nich drgania, które same w sobie generują skoki natężenia prądu. Efektem tego są niewidoczne dla nas iskry ukrywające się we wnętrzu przekaźników. Niestety poza iskrami prąd rozruchowy może spowodować dosłowne zespawanie się styków. Przez co przekaźnik przestaje reagować na zmiany prądu płynącego przez cewkę, a podłączone urządzenie pozostaje zasilanie. To jak szybko styki ulegną uszkodzeniu, zależy między innymi od materiału, z jakiego są wykonane. W gniazdkach Gosund oraz Sonoff jest to AgSnO2, co jest całkiem dobrą informacją, ponieważ tlenek srebra, podobnie jak tlenek cynku są znacznie bardziej odporne na chwilowe skoki prądu. Jak już wspominałem, w najtańszej konstrukcji zastosowano przekaźnik, do którego nie udało mi się znaleźć dokumentacji. Mogę przez to podejrzewać, że styki tego elementu wykonano ze stopu srebra, który jest powszechnie spotykany we większości przekaźników, ale nie radzi sobie zbyt dobrze z prądem rozruchowym. Efektem tego mogą być sklejone styki. Tak, więc jeśli twoje gniazdko przestało działać już po kilku dniach, problemem może być właśnie materiał, z którego wykonano styki przekaźnika.
Szersze spojrzenie na inteligentne gniazdka
Na koniec wypadałoby w kilku słowach podsumować opisane w tym materiale konstrukcje. Każde z nich spełnia swoje zadanie, ale pamiętać warto o technicznych różnicach między każda z konstrukcji. Najtańsze gniazdko poza oczywistą zaletą w postaci niskiej ceny, jakościowo wykonane jest całkiem dobrze, ale warto wspomnieć o samym projekcie, który jest prosty do granic możliwości. Ma ono działać i nic więcej, nie znajdziemy w nim, żadnych opcjonalnych elementów czy też zabezpieczeń. Poza tym problemem w przyszłości może okazać się przekaźnik, którego styki ulegną stałemu połączeniu.
Sredniopółkowa propozycje, również prezentuje się dobrze. We wnętrzu znajdziemy już nieco więcej, opcjonalnej elektroniki, przez co urządzenie na pewno jest nieco bezpieczniejsze. Widać, że konstrukcja została nieco bardziej przemyślana. Poza tym styki przekaźnika wykonane są z materiału teoretycznie bardziej wytrzymałego, a także wspomnieć należy o klasie palności, którą deklaruje producent.
Najdroższe z zestawienia gniazdko, bod względem możliwości jest najuboższe. Jego projekt przypomina Gosund, tutaj również zastosowano nieco więcej zabezpieczeń i elementów filtrujących, choć brakuje bezpiecznika w obwodzie fazowym. Ponadto pamiętać trzeba o stykach przekaźnika wykonanych z AgSnO2.
Na mojej stronie nie znajdziesz zwyczajnych, jak i automatycznie generowanych przez Google Ads reklam, innymi słowy nie mam żadnych profitów z prowadzenia tego serwisu. Ale jeśli chcesz wesprzeć moją pracę, to możesz postawić mi kawę. Dzięki😊
Źródła:
- https://www.erfang-ic.com/static/upload/BP2525D.pdf
- https://www.belling.com.cn/media/file_object/bel_product/BL0937/datasheet/BL0937_V1.02_en.pdf
- https://developer.tuya.com/en/docs/iot/cbu-module-datasheet?id=Ka07pykl5dk4u
- https://www.espressif.com/sites/default/files/documentation/0a-esp8266ex_datasheet_en.pd
- fhttps://www.youtube.com/watch?v=nIB3kWqqAzE