Na początku lat 70′ XX wieku Japońskie przedsiębiorstwo CANON produkowało głównie profesjonalne kalkulatory biurowe. Ich jakość była naprawdę wysoka, wszak w tamtym czasie Japończycy specjalizowali się przede wszystkim w sprzętach przemysłowych, których jakość wykonania z założenia jest lepsza w porównaniu do urządzeń konsumenckich.
Firma musiała jednak zareagować na stale rosnący rynek sprzętów domowych i wprowadzić do swojej oferty również coś dla zwykłego użytkownika. Plan był dość ambitny – zaprojektować sprzęt, który charakteryzowała będzie przemysłowa jakość i jednocześnie niska cena. Efektem pracy Japońskich inżynierów było wprowadzenie na rynek w 1971 roku dwóch kalkulatorów domowych o oznaczeniu L100 i L100A. W tym materiale przyjrzymy się bliżej modelowi L100A, czyli wydanemu bardzo szybko następcy L100.
Projektując kalkulator L100A, CANON postawił na klasyczną, sprawdzoną już bryłę. Urządzenie złożono z dwóch części – górnej w kolorze żółto/kremowym i dolnej ciemnej wpadającej nieco w brąz. Co ciekawe całą obudowę wykończono strukturą mającą przypominać nieco skórę. Klawisze wykonano z gładkiego plastiku, którego integralną częścią są oznaczenia, dzięki czemu nie ma możliwości ich starcia. Powyżej klawiatury, za ciemnym półprzezroczystym tworzywem umieszczono wyświetlacz. Pozostała część kalkulatora zawiera tylko oznaczenie i otwory wentylacyjne.
Z zewnątrz kalkulator rzeczywiście wydaje się bardzo solidny, warto zwrócić uwagę, że jest też dość ciężki, waży ponad 1,2kg. Elementem, który zdradza konsumenckie przeznaczenie tego sprzętu, jest klawiatura i nie chodzi o samo jej działanie, bo do tego nie można się przyczepić, skok klawiszy jest dość spory, ale są one precyzyjne. Spoglądając na klawiaturę, można od razu stwierdzić, że L100A to bardzo prosta konstrukcja. Obsługiwane są tutaj tylko cztery podstawowe działania, co w sprzęcie biurowym byłoby nie do pomyślenia. Poza tym CANON do obliczeń wykorzystuje matematykę algebraiczną zamiast arytmetycznej, nie posiada pamięci oraz nie obsługuje zaokrągleń.
Na froncie urządzenia pod otworem mającym odprowadzać ciepło umieszczono logo i oznaczenie modelu, czyli Canon Canola L100A. Mogłoby się wydawać, że ten element wykonano z metalu, ale jest to plastik imitujący strukturą szczotkowane aluminium.
Na spodzie kalkulatora nie znajdziemy nic ciekawego poza tabliczką znamionową i zagadkową, okrągłą naklejką z numerem 05. Na tabliczce znamionowej znalazło się logo producenta, oznaczenie modelu, informacje o zasilaniu, numer seryjny oraz niewielki piktogram informujący nas, że urządzenie jest zgodne z I klasą ochronności, czyli posiada uziemienie.
Jednym z elementów wyróżniających kalkulator CANONa na tle innych konstrukcji z lat 70′ jest wyświetlacz. Po włączeniu urządzenia można zauważyć, że cyfry na wyświetlaczu są dość dziwne. Mają one kolor pomarańczowy, co jest dość niespotykane, zazwyczaj w kalkulatorach z tamtych lat montowano lampy VFD świecące w zielono/niebiskim kolorze tutaj jednak mamy coś, co wygląda nieco jak lampa Nixie. W rzeczywistości jednak jest to tzw. wyświetlacz planarny, ale więcej na jego temat powiem w dalszej części artykułu.
Zajrzyjmy do wnętrza
Czas zajrzeć do wnętrza urządzenia, w tym celu musimy odkręcić cztery śrubki umieszczone w przedniej części dolnej obudowy oraz z tyłu. Po ich usunięciu można rozłożyć kalkulator na dwie części.
Na pierwszy rzut oka widać, że jest tutaj dość bogato i profesjonalnie. W górnej części obudowy umieszczono zintegrowaną z nią klawiaturę oraz osłonę wyświetlacza. Co ciekawe wokół półprzeźroczystego tworzywa zamontowano metalową, uziemioną blachę z dodatkowo nałożoną gąbką chroniącą konstrukcję samego wyświetlacza. W drugiej części obudowy znalazła się płyta główna, obfita w elementy, wyświetlacz oraz zasilacz.
Przyjrzyjmy się bliżej konstrukcji klawiatury, ponieważ jest ona bardzo ciekawa. Jej działanie oparto na szklanych rurkach z umieszczonymi wewnątrz metalowymi blaszkami, czyli jednym słowem kontaktronach. Każdy klawisz posiada magnes, który po naciśnięciu zbliża się do szklanej rurki, a pole magnetyczne powoduje połączenie metalowych blaszek i zamknięcie obwodu.
Pod klawiaturą można zauważyć jeszcze jeden element potwierdzający wyższą jakość kalkulatora. Są to gwinty, w które wkręcone były śrubki. Nie są one plastikowe jak we większości kalkulatorów z tamtych lat, a metalowe, wklejane w obudowę. Identyczne rozwiązanie można obecnie spotkać w laptopach. Bardzo często zawiasy łączące matrycę z resztą konstrukcji montowane są właśnie na wklejane gwinty.
Spoglądając na płytę główną L100A, można dostrzec mnogość elementów. Kalkulator posiada tak naprawdę dwa procesory, są to fizycznie dwa największe układy scalone – TMC1824 i TMC1825 wyprodukowane przez Texas Instruments. Pozostałe chipy, czyli podwójny KH6248 i KH6249 zajmują się obsługą wyświetlacza, natomiast najmniejszy KH5305 generuje wszystkie potrzebne do działania sygnały zegarowe. Poza tym na płycie kalkulatora znalazło się kilka tranzystorów i innych elementów pasywnych, takich jak rezystory i kondensatory.
Zdecydowanie najciekawszą i zarazem najbardziej tajemniczą częścią L100A jest jego wyświetlacz. Nie jest to zwyczajny LED, lampa VFD, czy też bańka Nixie. Najbardziej przypomina on ekran typu Burroughs Panaplex, poza tym w niektórych opracowaniach można znaleźć informację, że jest to właśnie wyświetlacz tego typu, ale nie jest to prawda. W rzeczywistości wyświetlacz ten powstał wcześniej niż konstrukcja od Burroughs i określany jest jako ekran planarny. Mówiąc inaczej, wyświetlacz ten bazuje na technologii Nixie i w niektórych źródłach określany jest jako pierwszy na świecie ekran plazmowy. Według mnie taka teza jest nieco przesadzona, ale rzeczywiście można dostrzec pewne analogie w wyświetlaczu planarnym i plazmowym.
Podobnie jak lampy Nixie, tak i wyświetlacz kalkulatora L100A wypełniony został neonem, który może świecić po podaniu odpowiednio wysokiego napięcia. Tutaj jednak gaz nie jest wspólny dla wszystkich znaków, każda cyfra jest tak jakby osobną lampą. W każdej bańce umieszczone zostały blaszki tworzące razem pojedynczy siedmiosegmentowy znak, po podaniu napięcia na konkretne segmenty możemy sprawić, że zgromadzony wokół nich neon zacznie świecić. Skąd natomiast wzięło się porównanie do wyświetlacza plazmowego? Może chodzić o fakt, że każdy segment przypomina nieco pojedynczą komorę wypełnioną świecącym gazem typową dla ekranów plazmowych.
Mimo że widzimy tylko 11 cyfr, wyświetlacz ma ich tak naprawdę 12. Jedna z nich ukryta została pod czarną gąbką po lewej stronie. Jest to zabieg jak najbardziej planowany, ponieważ układy scalone użyte w kalkulatorze przystosowane były do multipleksowania ekranów 11 cyfrowych. W czasie pracy urządzenia segmenty dodatkowego znaku potrafią mrugać w losowy sposób. Ciekawym rozwiązaniem jest też to, że wyświetlacz jest wyłączany, gdy kalkulator wykonuje obliczenia.
Ostatnim elementem do opisania jest zasilacz. Jego konstrukcja jest prosta, liniowa regulowana tranzystorowo. Zdecydowanie największym elementem jest tutaj transformator generujący wszystkie potrzebne napięcia. Po lewej stronie możecie zobaczyć także włącznik urządzenia.
CANON Canola L100A to bardzo ciekawa i wyjątkowa konstrukcja, zwłaszcza przez zastosowany tutaj wyświetlacz. Trzeba też przyznać, że jakość wykonania stoi na naprawdę wysokim poziomie. Jedynym elementem, z którym kalkulator sobie nie radzi to szybkość działania. Urządzenie jest dość wolne i odstaje tutaj od konstrukcji innych producentów, przykładowo wypełniając wyświetlacz samymi dziewiątkami i dzieląc je przez jeden, wynik otrzymujemy po około 1/4 sekundy co jest dość słabym wynikiem.
Od początku swojego istnienia wszelkie maszyny cyfrowe miały służyć człowiekowi i pomagać mu wykonywać jego codzienne zadania w biurze, na hali produkcyjnej czy też w domu. Jednak, aby maszyna była użyteczna, potrzebne było coś, dzięki czemu człowiek będzie w stanie ją zrozumieć. W dzisiejszych czasach czymś zupełnie normalnym są wszelkiego rodzaju ekrany, na których systemy cyfrowe wyświetlają zrozumiałe dla nas informacje, ale nie zawsze tak było.
Ostatnio pojawił się już jeden kalkulator pochodzący z Japonii, a był nim Canon Canola L100A. Dziś czas na kolejną konstrukcję z tamtej części świata, czyli SHARP EL-8116.
Źródła:
- http://www.calcuseum.com/SCRAPBOOK/BRAND/BURROUGHS_parts%28E%29/1.htm
- https://www.oldcalculatormuseum.com/canonl100a.html
- http://www.datamath.org/Related/Canon/L100A.htm
- http://www.datamath.org/Related/Canon/L100.htm
- http://www.calcuseum.com/SCRAPBOOK/BONUS/10577/1.htm
- https://www.industrialalchemy.org/storearticleview.php?item=111